5. Sztuczna inteligencja (AI)

(A raczej Czy należy się bać sztucznej inteligencji?)

Homo sapiens, pozostając w tyle za innymi ziemskimi „stworzeniami” jeżeli chodzi o zmysły i możliwości fizyczne, uzyskał nad nimi niekwestionowaną przewagę dzięki swojemu mózgowi. Ludzki mózg okazał się najdoskonalszy wśród mózgów wszystkich ziemskich organizmów – ale czy naprawdę jest doskonały? Uznaliśmy, że nie, i dlatego Homo sapiens dąży do stworzenia znacznie doskonalszego „mózgu” AI. Czy to jest możliwe? Tak – to zostało nawet już udowodnione.

Dzięki rozwojowi technologii informatycznej (a dokładnie – cyfrowej technologii informacyjnej) i stworzeniu krzemowych odpowiedników biologicznych neuronów zaistniała sztuczna inteligencja (AI – Artificial Intelligence). Osiedlona w skonstruowanej przez człowieka maszynie jest znacznie dokładniejsza i znacznie szybsza od neuronów w ludzkim mózgu. Wielu z nas zachłystuje się tym, co AI może zmienić w naszym życiu; już zmienia. Można sobie wyobrazić, jak bardzo AI, w połączeniu z automatyką i robotyką, może ułatwić nasze życie, pomóc w medycynie, poprawić zarządzanie gospodarką, usprawnić wadliwe technologie. Ale zastanówmy się, czy AI ma być dla człowieka pomocnym narzędziem czy ma go zastąpić, gdzie się tylko da? Czy AI ma samodzielnie podejmować za człowieka decyzje, czy tylko pomagać mu w ich podejmowaniu? Chociaż to zasadnicze pytanie jest cały czas aktualne, AI w wielu dziedzinach już człowieka zastąpiła.

Idea rozwoju sztucznej inteligencji jest prosta; polega na zbudowaniu superszybkich komputerów oraz opracowaniu odpowiednich algorytmów i dostarczenia im odpowiedniego zasobu informacji.

Jeżeli ten zasób  jest w pełni wystarczający, algorytmy AI niezwykle szybko znajdują rozwiązanie zadania postawionego przez operatora. Zbudowane z krzemowych chipów sztuczne sieci neuronowe na wzór neuronów w ludzkim mózgu. Sieci takich neuronów działają wielowarstwowo, wykonując mnóstwo obliczeń równolegle w tym samym czasie. Tak właśnie wszystkie żywe organizmy korzystają z informacji zapisanej w DNA. Dzięki temu mechanizmowi AI potrafi wybierać niezwykle szybko propozycje lub rozwiązania.

Upraszając, sztuczna sieć neuronowa potrafi, tak jak człowiek – myśleć, rozpoznawać twarze, czytać, słuchać, mówić, podejmować decyzje i sterować ich wykonywaniem (np. przez roboty). W oparciu o odpowiednie algorytmy, na podstawie analizy dużej liczby dostarczonych danych, AI potrafi też samodzielnie uczyć się, jak rozwiązywać różne problemy. Ale czy mamy wierzyć wynikom pracy AI bezgranicznie? Czy istnieją gwarancje, że rozwiązania sugerowane przez AI będą zawsze trafne i bezbłędne? Jest też duże zagrożenie, że można opracować algorytmy prowadzące do rozwiązań celowo zafałszowanych. Gdyby to dotyczyło tylko np. reklam, problem byłby mały, ale może to dotyczyć każdej ludzkiej działalności, łącznie z decyzjami społecznymi, politycznymi i militarnymi.

Światowi liderzy AI (USA, Chiny, Japonia, Korea) prowadzą wyścig technologiczny i aplikacyjny w wielu obszarach, od robotyki i bionikę po inwigilację społeczeństw. Wynikiem jest dalsza dominacja krajów najbardziej rozwiniętych nad resztą naszego świata.  Postępuje dalsze bardzo szybkie rozwarstwianie się stref bogactwa i biedy. Dotyczy to  nie tylko kategorii krajów (bogata północ i biedne południe), ale także warstw społecznych nawet w najbogatszych krajach, i narastającej biedy w historycznie wymuszonych tam społecznych dołach.

Kolejny problem – AI, obok reosjnącego zapotrzebowania na deficytowe surowce, wymaga także wielkiego nakładu energii na wyprodukowanie „rozumnej” maszyny, jak również na rozwiązywanie przez nią zadań, do których została wyprodukowana. Olbrzymie serwerownie wymagają bardzo intensywnego chłodzenia. W sumie AI jest nie tylko droga, ale generuje także olbrzymie ilości dwutlenku węgla. Tymczasem nasze mózgi biologiczne będące wynikiem samoistnych podstawowych procesów warunkujących nasze życie, są niezwykle tanie. Nie wymagają też udziału zaawansowanych technologii i dodatkowych nakładów materiałowo-energetycznych poza tymi, które i tak ponosimy utrzymując się przy życiu – nic ponadto. W ewolucyjnym rozwoju organizmów żywych powstał najbardziej ekonomiczny sposób przetwarzania informacji przez biologiczne neurony w mózgu. Tylko że Homo sapiens nie może się pogodzić z ograniczeniami swojego mózgu.

Dzięki szybkości przetwarzania olbrzymiej ilości danych, budowane do konkretnych zadań sztuczne sieci neuronowe mogą uzupełniać możliwości ludzkiego mózgu. W wielu dziedzinach jest to jak najbardziej uzasadnione. Ale czy AI może uzyskać także przewagę również w jakości inteligentnego myślenia i przewidywania? Od końca ubiegłego stulecia AI wystawiana jest do zawodów z ludzkim mózgiem w zakresie szybkości działania i trafności rozwiązań. Wydawało się, że praca mózgów arcymistrzów szachowych jest nie do pokonania. Tymczasem sztuczna inteligencja wyraźnie udowodniła, że już obecnie możliwa jest jej ogromna przewaga nad inteligencją mózgu szachistów. W rozgrywanych tradycyjnie turniejach zabrania się dzisiaj korzystania ze wspomagania komputerowego. Dlaczego? Otóż 11 maja 1997 roku mistrz świata, Garri Kasparow przegrał pojedynek z opracowanym przez IBM komputerem „Deep Blue”. Przegrany arcymistrz stwierdził, że zauważał bardzo głęboką inteligencję i kreatywność w ruchach komputera, których nie rozumiał.

Zaczęto doceniać komputerowe wspomaganie i rozwijać ten kierunek wykorzystania AI, a nawet posunięto się dalej. W roku 2017 przeciwstawiono sobie dwa komputery: Stockfish, który był przyuczony gry w szachy przez szachistów i miał do dyspozycji niemal ich całą wiedzę oraz AlfaZero – wyposażony w algorytmy pozwalające na uczenie się gry w szachy samodzielnie. Grając sam ze sobą białymi i czarnymi, AlfaZero w ciągu 4 godzin samokształcenia się w zakresie strategii gry (kilkaset tysięcy pojedynczych gier) osiągnął niewyobrażalny poziom. Na 100 rozegranych partii, AlfaZero wygrał ze Stockfishem 28 i zremisował 72. Warto odnotować, że Stockfish, z 3516 punktami w klasyfikacji FIDE wyprzedza o ponad 600 punktów najlepszego szachistę z świata Magnusa Carlsena (2885 p. w roku 2021).

Kolejny przykład przewagi AI nad ludzkim mózgiem uzyskano odnośnie podejmowania decyzji prawnych. Prawniczy inteligentny komputer LawGeex wygrał w konkurencji z zespołem 20 prawników wykonując zlecone zadanie w ciągu 26 sekund z dokładnością 94%. Współpracujący prawnicy potrzebowali na to 92 minut, a ich dokładność osiągnęła tylko 85%. Osiągniecia sztucznej inteligencji są więc już dzisiaj zachwycające. Tu jednak może okazać się, że AI wskaże niesłuszne rozwiązanie, bo na podstawie wielkiego zbioru danych z przeszłości maszyna poda wynik oparty o obliczenia statystyczne. Tam, gdzie należy sprawę traktować indywidualnie (jednostkowo) nie można dopuścić do przejęcia ludzkiej roli przez AI.

Technologia sama w sobie nie jest zagrożeniem, albo inaczej – może być, ale nie musi. Wszystko zależy od zakresu oraz intencji używającego jej człowieka. Przykładami może być energia jądrowa, którą można wykorzystać zarówno do elektrowni atomowej, jak i do bomby atomowej. Przy okazji, na uwagę zasługuje fakt, że pierwsze koncepcje tworzenia AI były również związane z potrzebami militarnymi. Ale także pozytywnie przytoczona wyżej elektrownia atomowa, stanowi potencjalne zagrożenie, choćby z uwagi na możliwość awarii, błędu zawinionego przez człowieka, a nawet militarnego ataku. Im bardziej wyśrubowane są ludzkie technologie, tym większe potencjalne zagrożenie stwarzają.

Ciekawym rozwiązanie jest realizowana już koncepcja wyposażonych w czujniki autologicznych samochodów z przejęciem sterowania nimi przez AI. Czy trzeba będzie wtedy wyeliminować samochody z człowiekiem za kierownicą? A może trzeba będzie przebudować jezdnie? Właściwie to do takiego sterowania chyba lepiej mógłby nadawać się transport kolejowy oraz wewnętrzy przeładunkowy i magazynowy. W wielkich chińskich portach ruch towarów odbywa się z wykorzystaniem autologicznych transporterów. To jest nawet uzasadnione pogłębiającym się deficytem ludzi w wieku produkcyjnym. Jak to możliwe przy populacji Chińczyków liczącej ponad 1,4 mld? Możliwe, bo społeczeństwa rozwiniętych krajów bardzo szybko się starzeją, przy równoczesnym spadku urodzeń. Rosnąca liczba emerytów jest w dużej mierze zasługą medycyny, czego sam jestem przykładem.

Przyjęliśmy, że zdrowie i życie człowieka jest najważniejsze. Zatem bardzo duże nadzieje budzi zastosowanie AI w ochronie zdrowia, wspomaganiu niepełnosprawności i przedłużaniu ludzkiego życia. Możliwe staje się zdalne monitorowanie stanu zdrowia pacjenta, bez bezpośredniego kontaktu z lekarzem pierwszego kontaktu. Istnieją już algorytmy pozwalające na analizę informacji medycznych o pacjencie, która kończy się postawienie diagnozy na poziomie podobnym do diagnozy lekarzy, ale robi to znacznie szybciej. Obie strony nie są wolne od błędów, ale prawdopodobieństwo ich popełnienia przez AI wydaje się być mniejsze.

Komputery wyposażone w odpowiednie algorytmy, otrzymując dane z olbrzymiej liczby klinicznych przypadków oraz współpracując w sieci, mogą mieć wielokrotnie większy zasób medycznej wiedzy niż złożone ze specjalistów konsylia lekarskie. Poza tym AI uczy się błyskawicznie oraz zachowuje bezbłędnie w pamięci wszystkie dane, jak również protokoły swojej pracy z możliwością natychmiastowego odtworzenia. Pod tym względem AI ma zdecydowaną przewagę nad człowiekiem. Jest lepsza poprawność stawianej diagnozy i dużo większa szybkość jej uzyskania, tylko że AI nie należy traktować jako technologii zastępująca lekarza; ma stanowić jego pomocne narzędzie w podejmowaniu procesu leczenia pacjenta, ma je ułatwić i przyspieszyć. To lekarz musi podać maszynie odpowiednie informacje o chorobie i o pacjencie, i to lekarz powinien podjąć ostateczną decyzję.

Zastanawiam się jak daleko zostanie wykorzystana AI w robotyce medycznej. W wielu obszarach medycznych i szerzej rozumianej opieki zdrowotnej roboty już zaistniały. Do najważniejszych należą roboty chirurgiczne; sterowane przez lekarzy wykonują zabiegi operacyjne z większą precyzją niż człowiek. Warunkiem koniecznym są jednak wysokie umiejętności lekarza prowadzącego zabieg „rękami” robota. Mam jednak duże wątpliwości. jeżeli zabieg miałby wykonywać wyposażony w sztuczna inteligencję autonomiczny robot chirurgiczny. A takie koncepcje już się pojawiają. Kto będzie odpowiedzialny za nieudany zabieg, czego przecież wykluczyć nie można. Traktując sprawę z przymrużeniem oka, stawiam pytanie – komu trzeba będzie dziękować za operacyjny sukces?

Ciekawym kierunkiem jest wykorzystanie możliwości AI w obszarze profilaktyki. W oparciu o zebrane informacje AI może wskazywać niedoszłemu pacjentowi, jak zdrowo żyć, jak się odżywiać i jak uniknąć potencjalnych zagrożeń zdrowotnych wynikających z jego genów, uprawianego zawodu (również sportu) czy życiowych przyjemności.

Jest też problem dotyczący zachowania tajemnicy o danych pacjenta? Czy algorytmy dochowają tajemnicy? Nawet jeżeli dochowają, to nie zapominajmy, że uzdolnieni hakerzy intensywnie pracują. O osobiste dane pacjenta mogą zabiegać pracodawcy, firmy ubezpieczeniowe czy też przeciwnicy polityczni (a tych każdy polityk ma zawsze wielu). A nasze rozliczne dane trafiają przecież do wirtualnej chmury. Jak je tam chronić?

Zastrzeżeń w stosunku do sztucznej inteligencji jest tyle, że postanowiłem je wypunktować.

Po pierwsze, przestaną istnieć niektóre zawody, ponieważ roboty wyposażone w AI wyeliminują człowieka z niebezpiecznych prac i wyeliminują szereg zagrożeń. Bardzo mi się to podoba, ale jak daleko będą te zmiany sięgać? Ile dobrego, a ile złego mogą przynieść? Gdzie powinny być postawione granice? Otóż granic nie ma, bo dla Homo sapiens granice nie istnieją.

Po drugie, Jeżeli przestaną istnieć niektóre zawody, to 20-30-latkowie szybko dostosują się do nowej rzeczywistości na rynku pracy; może nawet niektórzy 40-latkowie, a co zrobią 50-60 latkowie? Czy jedni i drudzy poradzą sobie z czekających ich wstrząsem psychicznym. Czy czeka ich nie tylko wycofanie zawodowe, ale również wycofanie społeczne, bo nie zrozumieją pędzącego świata? Z minionego świata, w którym rodzice uczyli dzieci przenosimy się do takiego, w którym dzieci będą musiały uczyć rodziców. Już to się dzieje.

Po trzecie, Przestaną istnieć nie tylko niektóre zawody, ale nawet stanowiska pracy, łącznie z kierowniczo-decyzyjnymi stanowiskami prezesów. No bo po co w firmie prezes, po co dyrektor, jeżeli kierownik czy brygadzista otrzyma od AI zestaw poleceń do wykonania przez jego podwładnych. W firmie wystarczy właściciel.

Tu mała dygresja: przykłady likwidacji stanowisk pracy możemy obserwować codziennie, już teraz w marketach, i to nie tylko w krajach wiodących technologicznie. Stanowiska kasjerskie są zastępowane kasami samoobsługowymi, a niepotrzebny pracownik idzie „na bruk”. Czy jest to sygnał i początek drogi do świata, w którym Homo sapiens w przyszłym informatycznym (maszynowym) świecie w ogóle będzie zbędnyQuo vadis Homo sapiens? Unikam kas samoobsługowych dla prostej zasady sprzeciwu.  

Po czwarte, należy liczyć się z globalną pandemią stresu, który już teraz wielu z nas (zarówno starszych, jak i młodzież) zaczyna mocno odczuwać? Istnieje zagrożenie, że 50-latek będzie zacofanym reliktem nieumiejącym odnaleźć się w galopującym świecie. Sam w wielu obszarach odczuwam technologiczne zacofanie. Na szczęście, zamiast nudzić się w technologicznym wyobcowaniu i popadać w depresję, potrafię znaleźć kilka życiowych aktywności, które sprawiają, że ciągle brakuje mi czasu.

Po piąte, jak poradzi sobie z dalszym rozwojem technologii informatycznej rozrastająca się ludzka populacja rozdarta na tych, którzy skorzystają i tych którzy poczują się bezużytecznymi, a nawet bezwartościowymi? To rozdarcie jest dobrze widoczne w obrębie społeczeństw, jak i między państwami nawet bez udziału najnowszych technologii. Już od dawna niektórym państwom i społeczeństwom odmawia się prawa do istnienia.

Po szóste, w jakim kierunku pójdzie rozwój AI w zarządzaniu państwami? Jak będą wyglądać regulacje prawne dotyczące AI, i czy ich tworzenie nadąży za niezwykle szybkim rozwojem AI. Czy spotęguje się dominacja krajów, które pierwsze osiągną wystarczająco wysoki poziom AI, nad resztą państw zacofanych w tym zakresie? Czy zaistnieje zcentralizowane zarzadzanie naszym światem?

Po siódme, AI przyspieszy jeszcze bardziej rozwój technologiczny i wyczerpywanie się najcenniejszych surowców nieodnawialnych. Nie chodzi tu już o surowce energetyczne, ale np. o metale ziem rzadkich. Są one niezwykle ważne w rozwoju nowych technologii, a zasoby ich są ograniczone. Żyjemy nadzieją, że kiedy Ziemia stanie się surowcową pustynią, znajdziemy je na bliskim księżycu albo na Marsie czy innych planetach. Czy przeniesiemy tam nowy przemysł? Czy przeniesiemy tam ludzi czy tylko roboty wyposażone w AI?

Po ósme, w jakim kierunku pójdzie główne wykorzystanie AI? Kto o tym będzie decydować? Wszystko wskazuje na posiadających pieniądze. To od nich uzależnieni są nawet politycy. Pozostała część społeczeństwa, często nieświadoma, nie będzie mieć nic do powiedzenia. AI przyniesie jeszcze większe zniewolenie ogromnej większości ludzkości przez celowo zaprojektowane algorytmy.

Po dziewiąte, AI umożliwia jej twórcom psychologiczny dyktat nad resztą ludzi aktywnych aktywności w sferze wirtualnej. Ten dyktat stwarzają już teraz jednostki takie jak Elon Musk czy Mark Zuckerberg dzięki swoim portalom społecznościowym. Kiedy zwykły człowiek dostaje się (często nieświadomie) w tryby mechanizmów wykorzystujących AI przestaje dokonywać świadomych wyborów. Miejsce ludzkich wyborów zajmuje dyktat algorytmów AI. Ten mechanizm zawładnął już młodzieżą i najmłodszymi, odbierając im ludzkie dzieciństwo w rodzinie, oferując jego wirtualny substytut w odosobnieniu. Problemy psychologiczne są już widoczne. Uzależnieni od AI młodzi ludzie będą w coraz większym stopniu odhumanizowani.

Po dziesiąte, czy tworzone już teraz antropomorficzne maszyny mają zastąpić ludzkiego przyjaciela/przyjaciółkę, bo zastąpienie biologicznego pupila cyfrową mechaniczną wersją już zaistniało, ale to nie wystarcza. Proponuje się erotyczne lalki, bo kontakty międzyludzkie, np. w Japonii zanikają. Niektórym twórcom AI marzy się tworzenie nawet wirtualnych sobowtórów człowieka. Awatarowa wersja widzi, słyszy, rozumie, rozmawia. Zamiast życia oferuje się jego iluzję. Czy taka cyfrowa wersja człowieka ma zastąpić kontakty międzyludzkie?  Jeżeli tak się stanie, to jaki los czeka wtedy ludzki humanizm, który już teraz bardzo ucierpiał? Co będzie z ludzką samoświadomością i tożsamością? A może chodzi o to, żeby po śmierci biologicznego człowieka „żyła” jego cyfrowa wersja maszynowa?

Po jedenaste, co przyniesie AI w technologii wojennej? W wojnie Rosji z Ukrainą są już pierwsze efekty i odpowiedzi. Nie zapominajmy o wirusowej ingerencji w AI, która może doprowadzić do nowego rodzaju społecznego kataklizmu. No i jeszcze problem z autonomicznymi dronami, które dzięki sterującą nimi AI przejmą pełną kontrolę nad swoją aktywnością i mogą zachowywać się jak „złe psy spuszczone z łańcucha”. Ich twórcy nie będą wtedy mieli nic do powiedzenia.

Po dwunaste, na ile AI wkroczy do naszego ciała? Już teraz żyją ludzie z wszczepionymi chipami czy innymi elektronicznymi udogodnieniami, które pozwalają im m.in. na otwieranie drzwi, zdalne sterowanie sprzętem elektronicznym, nawet na identyfikację takiego posiadacza w urzędzie czy banku.

Po trzynaste, Ile elektroniki da się wprowadzić do ludzkiego mózgu? I nie chodzi tu tylko o wykorzystanie bioniki do poprawiania lub umożliwienia kontaktu z otoczeniem ludzi z wadami podstawowych zmysłów – wzroku, słuchu, dotyku czy narządów ruchu. Wizjonerzy AI chcą też zastąpić ludzkie zmysły doznaniami wirtualnymi, wywołanymi na życzenie. Tylko, czy będzie to życzenie ludzkiego biologicznego mózgu czy zasiedlonej w nim AI. Czy będzie to jeszcze mózg człowieka, superczłowieka czy pół człowieka-pół cyborga albo humanoidalnego kompletnego cyborga? Tak ma wyglądać dalsza ewolucja Homo sapiens?

Po czternaste, Jeżeli nasze myśli znajdą się w sieci, to w jakim stopniu człowiek, superczłowiek albo może już półcyborg, będzie poddawany inwigilacji i nawet sterowany przez „wielkiego brata”? A że inwigilacja, głównie polityczna, doskonale się ma w świecie „normalnych” ludzi wszyscy widzimy. Przepraszam – nie wszyscy i nie widzimy, bo inwigilacji nigdy nie widać, można tylko jej doświadczyć, usłyszeć o niej albo o niej przeczytać.

Po piętnaste, sztuczna inteligencja usprawiedliwi działające w zautomatyzowanych systemach podejmowania decyzji, usprawiedliwi nawet najgorsze decyzje polityków i rządów. Wystarczy, że rządzący podadzą superinteligentnemu komputerowi na wejściu fałszywe dane. Kto to wtedy wyjaśni?  Na kogo spadnie odpowiedzialność? Na rząd czy na komputer? „Strach się bać”, jeżeli można będzie rządzić swobodnie (i bezkarnie). Chyba, że samodoskonaląca się (z założenia) AI wyłapie niecne poczynania polityków.

Po szesnaste, ponieważ AI uczy się (albo jest uczona) przez udostępnienie jej olbrzymiej liczby danych z przeszłości, może się pomylić odnośnie decyzji dotyczących przyszłości. Kto za to będzie odpowiedzialny?

Po siedemnaste, co się stanie, jeżeli w erze dominacji sztucznej inteligencji nad człowiekiem, dopuści się do interakcji AI z biologicznym społeczeństwem? Czy to społeczeństwo będzie już potulnie zunifikowanymi postludźmi? Istnieje zagrożenie jeszcze większego zróżnicowania społecznego niż przed erą AI? Czy obok postludzi i w pełni mechanicznych cyborgów AI, część społeczeństwa pozostanie nami – ludźmi biologicznymi? Przecież wszystkich nie da się przekonstruować. Powstaną kasty: a) twórców AI, b) ich finansowych pryncypałów, b) informatycznych cyborgów oraz c) miliardów zbędnych i sfrustrowanych ludzi.

Po osiemnaste, jeżeli już teraz sztuczna inteligencja potrafi się sama z siebie się doskonalić, nie można wykluczyć, że szybko wymknie się spod kontroli człowieka. Jaki los czeka wówczas Homo sapiens? Czy doskonała w swej technicznej naturze AI nie uzna, że biologiczny człowiek zaistniał według nienajlepszego projektu, i będzie chciała go „po swojemu” dopracować, albo wręcz zlikwidować? Oznaczałoby to, że AI „posiadła” przypisywaną człowiekowi świadomość (w skrócie – wiem, że jestem, mam umysł i potrafię myśleć abstrakcyjnie), i w oparciu o swoje już przemyślenia potrafi podejmować świadome decyzje. Czy byłyby bardziej sensowne niż nasze ludzkie? Niektórzy wizjonerzy mówią nawet o możliwości i celowości zmiany systemu operacyjnego funkcjonowania nie tylko człowieka czy społeczeństw, ale też Ziemi, a nawet Wszechświata.

Po dziewiętnaste, co z etyką informatyczną, i to w dwóch wymiarach – etyką człowieka korzystającego z AI oraz przyszłą etyką samej AI. Czy sztuczna inteligencja będzie mogła sama z siebie tworzyć własne zasady etyczne? Jeżeli tak, jest to prosta droga do całkowitego ubezwłasnowolnienia Homo sapiens. Co się stanie z naszą wolną wolą? A ludzka może wolna wola jest ewolucyjnym błędem. Może owady społeczne – pszczoły, mrówki czy termity znalazły lepsze rozwiązanie.

Po dwudzieste, cały czas prace legislacyjne prowadzone są opornie i nie nadążają za rozwojem AI. Pozostając w tyle nie są w stanie zapobiegać potencjalnym niekorzystnym skutkom wykorzystywania aktywności AI.

Może wystarczy, może jest nadzieja

Sztuczna inteligencja jest pozbawiona (ale mogę się mylić) jednej z najbardziej ludzkich cech – inteligencji społecznej, która była i jest podstawą kulturowego rozwoju i wszystkich kierunków aktywności Homo sapiens. Czy człowiek dołoży rękę do pokonania tej bariery przez AI? Niewątpliwie warunki tego zostały stworzone, m.in. przez opracowanie tzw. głębokiego uczenia maszynowego z wykorzystaniem wszystkich dostępnych informacji na dany temat. A to ma zapewnione, ponieważ lokalizacja i przepływ informacji cyfrowej w przeważającej części odbywa się już w wirtualnej chmurze. Jeżeli świat wirtualny oparty o komputerową megasieć utworzy cyfrową inteligencję społeczną, biologiczny Homo sapiens znajdzie się na przegranej pozycji. Właściwie to tę przegraną zaczyna już widać. Nie chcę żyć w takim świecie. Nie chcę być obsługiwany np. w urzędzie czy banku przez sztuczną inteligencję; chyba jednak w jakimś stopniu już jestem. Oczywiście, to czy ja chcę czy nie chcę, nie ma najmniejszego znaczenia. Decydują o tym nasi Wielcy Bracia.

To wszystko przestaje być tylko fantazją i propozycjami rodzącymi się w głowach wizjonerów ze świata technologii cyfrowej. Homo sapiens przyznaje się, że w istocie nie jest wystarczająco hapiens (rozumny) i nie wystarczająco inteligentny, a może nawet wręcz głupi? Z góry przepraszam wszystkich, których obraziłem. Potrzebna jest mu zatem inteligencja, która będzie od niego mądrzejsza. Wieszczy to koniec panowania biologicznego człowieka; antropocentryzm polegnie pod niekontrolowaną presją sztucznej inteligencji. Kiedy kontrolę przejmie sztuczna inteligencja, być może uzna Homo sapiens za bardzo nieudany projekt biologiczny i go zlikwiduje.

Apel do twórców AI – nie przekraczajcie niektórych barier, zastępując ludzi inteligentnymi maszynami wszędzie gdzie się tylko da. Niech to będzie rozwiązanie wspomagające człowieka tylko tam, gdzie jest ono uzasadnione i bezsprzecznie potrzebne. Zostawcie szerokie pole dla aktywności normalnego biologicznego człowieka, i pozwólcie mu żyć w normalnym biologicznym świecie. Ograniczcie zastosowania AI do bardzo wyselekcjonowanych obszarów, w których będzie ona człowiekowi przyjazna i pomocna. Nie czyńcie z Ziemi biologicznej pustyni z resztkową populacją ludzi zagubionych w waszym cyfrowym świecie.

Można sobie marzyć, a decydenci i tak zrobią swoje w wyścigu inteligentnych rozwiązań technologicznych. Już to robią włączając AI do technicznych rozwiązań w produkcji broni. Kraje technologicznie przodujące już uruchomiły wyścig zbrojeń z wykorzystaniem AI. I tak oto cywilizacja informatyczna prowadzi prosto do samozagłady człowieka.

Na koniec nieco więcej o informatycznej inwigilacji ze strony orwellowskiego Wielkiego Brata, a raczej już kilku Wielkich Braci. Krajem w którym informatyczna inwigilacja oraz sterowanie społeczeństwem przy użyciu sztucznej inteligencji już funkcjonuje na olbrzymią skalę, są Chiny. Poziom cyfryzacji w zakresie aktywności życiowej i zawodowej pracowników wielkich firm sprawił tam, że są oni już systemowo zniewoleni monitoringiem i inwigilacją. Ulice miejskich aglomeracji, wielkie korporacje, centra handlowe i urzędy publiczne są uzbrojone w monitorujące kamery, dzięki sztucznej inteligencji nawet identyfikujące twarze, jeżeli są one zapisane w pamięci systemu. Wejścia w korporacjach zostają wyposażane w czytniki biometryczne układu żył w dłoniach pracowników. To wszystko decyduje o utracie prywatności. Czy mamy to zaakceptować i stać się tylko trybikiem w informatycznym społeczeństwie, kręcącym się w wirze zdarzeń dyktowanych przez orwelowskiego Wielkiego Brata?

Pikanterii dodaje fakt, że sztuczna inteligencje, tak jak cała technologia cyfryzacji informacji i współczesny świat wirtualny, zrodziły się w kalifornijskiej Krzemowej Dolinie, a największe sukcesy cyfryzacja informacji w kontrolowaniu ludzkiej aktywności odnosi w Chinach. W założeniach chińskiego projektu ludziom podporządkowanym systemowi przyznawane są punkty tzw. kredytu społecznego za aktywność zgodną z wytycznymi partii komunistycznej. To zbierane (oczywiście drogą inwigilacji informatycznej) punkty mają warunkować dostęp do niektórych usług i przywilejów, ale także pozycję społeczną i możliwości dalszego rozwoju. Punkty są jednak również odbierane za wyłamywanie się z reguł narzuconych przez partię po stwierdzeniu tego metodą bezustannej inwigilacji. Na Chińczykach system jest już testowany praktycznie.

To się uda, ponieważ Chińczycy są narodem wyjątkowo zdyscyplinowanym. Nie dziwi potulna akceptacja takiej społecznej „opieki”, ponieważ w Chinach nigdy nie istniało społeczeństwo obywatelskie, demokracja, ani wolność osobista. Orwellowsko-chińska wizja świata kontrolowanego przez Wielkiego Brata wydaje się być wstępem do przejęcia przez Chiny kontroli nad resztą naszego świata. Najpierw dominacja ekonomiczna, a następnie uzależnienie technologiczno-handlowe, wspierane inwigilacją informatyczną, która ma doprowadzić do ubezwłasnowolnienia całych społeczeństw i państw. Takie mogą być owoce postępu globalizacji w XXI wieku, którą teraz najlepiej wykorzystują Chiny. Chiny wydają się być umiejętnie rządzonym przez komunistyczna partę monolitem.

Pisząc o korzystnej dotychczas dla Chin globalizacji gospodarki i handlu, postawiłbym jednak pytanie – jak długo jeszcze? Przecież mechanizmy globalne nie zależą tylko od chęci i polityczno-gospodarczych możliwości Chin. Istnieją już ograniczenia i przeszkody na drodze rozwoju gospodarczej dominacji Chin. Teraz, po rozdmuchaniu potężnej gospodarki, podstawowym chińskim problemem staje się postępujący niż demograficzny. Prawie półtora miliarda obywateli i niż demograficzny? Sprawia to przerost gospodarczy. Czy tzw. cywilizacja zachodnia znajdzie mądrą propozycję dla chorobliwej globalizacji?  Chciałbym wierzyć, że może jednak nastąpi jakaś konsolidacja interesów wszystkich zainteresowanych stron.