Część 2. Przy samym domu
Tego nie spodziewałem się. Modliszki zawładnęły mną emocjonalnie, tak jak wcześniej szerszenie. Nie mogło być inaczej, jeżeli z macierzanki za płotem, zaczęły przemieszczać się pod sam dom na kwitnące rozchodniki. Najdziwniejsze spotkanie przy domu miałem, kiedy wychodziłem spod podwórkowego prysznica obrośniętego winoroślą. Niespodziewanie modliszka zeskoczyła mi prosto pod nogi na podest. Żeby nie rozdeptać, posadziłem ją z powrotem na liściu winorośli. kiedy poszedłem po aparat, czekała:
Zaskakujących mnie sytuacji było teraz więcej. Z co najmniej 6-7 okazów obu płci o różnym wybarwieniu i w różnych stadiach rozwoju, spotykanych jeszcze przed tygodniem na macierzance, pozostały tam tylko dwie zielone samice. Jedna miała niepokojące oznaki – uszkodzone końcówki skrzydeł i ślady ugryzień na przedtułowiu:
Obie siedziały nie na macierzance, ale na samosiejce sosny. Przez kolejne dni nie spotykałem ani jednej modliszki, po czym pojawiły się nie tylko na macierzance:
ale przede wszystkim na dużych kępach rozchodnika pod nasłoneczniona ścianą domu. Dopiero tu miały zapewniony obficie zasatawiony bufet. Rozchodnik zaczynał kwitnąć i zaczął być odwiedzany przez motyle, trzmiele i pszczoły. Wtedy zaczął się pogrom wolno poruszających się motyli:
Jakoś oszczędzane były trzmiele. Tu trzmiel nie zwracał na modliszką uwagi, a ona nie decydowała się na atak:
To dziwne, ponieważ podczas wcześniejszych modliszkowych sesji na Lubelszczyźnie fotografowałem modliszkę kończącą posiłek z dużego trzmiela:
Największe straty obserwowałem, niestety, wśród pszczół. Obserwowałem jak samica modliszki, w tym czasie kiedy jadła jedną pszczołę, upolowała następną:
Czy jest w królestwie zwierząt inny drapieżnik, który mógłby się równać z modliszką? Ale modliszkom zdarzają się też nieudane ataki:
Modliszki jesienią, wcześniej czy później znikają, nasze zimy są dla nich zabójcze. Zostawiają jednak jajeczka w kokonach (ootekach):
Z nich późną wiosną wykluwają się miniaturki modliszek. Szybko rozpierzchają sie, ponieważ z braku odpowiednio małych ofiar na tym etapie już dominuje kanibalizm. W tym roku (2024) znalazłem wczesną wiosną kokon uszkodzony podczas upraw rolnych. Dobrały sie juz do niego mrówki wyjadajac jajeczka. Kokon wyladował w domu na parapecie, a po kilku dniach w ciepełku wykluły się malutkie larwy. Było ich tylko 8:
Po kilku dniach siedem larw było martwych, pozostała tylko jedna:
Ale i ona wkrótce dołączyła do martwych. Nie zauważyłem aktów kanibalizmu; umierały z głodu. Nie byłem przygotowany do utrzymania icjh przy życiu.
W tym roku 4 sierpnia odwiedziła nasze siedlisko tylko jedna zielona modliszka:
Odwiedziła, i na drugi dzień już jej nie było. W tym roku znowu obserwuję wielki spadek ilości owadów i pająków, ale także ptaków, zarówno śpiewających, jak i szponiastych.