38. Upolować susła
Pojechałem na Zamojszczyznę fotografować susły perełkowane. Są w kilku rezerwatach. Podobnie jak w ubiegłym roku, opłaciłem należność i uzyskałem pozwolenie z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie. Teraz mam świetny teleobiektyw Sigmę do 600 mm na długim końcu; mogę fotografować z dalszej odległości i liczę na dużo lepsze zdjęcia niż przed rokiem.
Pierwszy dzień rezerwacie Hubale pod samym Zamościem – nie zobaczyłem ani jednego susła. A w ubiegłym roku były; fotografowałem. A przecież susły tam są, o czym zapewniał mnie pan Krzysztof z zamojskiej placówki Ochrony Środowiska; widziałem czynne norki i wydeptane korytarze. Dlaczego nie wychodzą? Chodząc po rezerwacie natknąłem się na świeżą lisią norę. Był i lis – w samo południe.
Na drugi dzień pojechałem w inne miejsce wskazane mi przez pana Krzysztofa. Wjeżdżam na pastwisko; są konie, a przede mną blisko drogi stoi suseł. No, teraz sobie pofotografuję. Zrobiłem rozeznanie odnośnie używanych nor i ustawiłem czatownię w odległości ok. 10 m od kilku nor na wprost i po bokach. Do południa nie wyszedł żaden suseł. Wróciłem do samochodu przy drodze, żeby uciąć sobie drzemkę. Od czasu do czasu obserwowałem przez lunetkę teren obok czatowni. Susłów jednak nie było. Puściłem sobie muzykę, i przez przypadek spojrzałem na drugą stronę drogi. Jest suseł! Tylko jak go sfotografować, kiedy cały jest schowany w trawie. Chowa się do norki, wychodzi, rozgląda się i słucha muzyki. Przyciszyłem – słucha, mocno pogłośniłem – słucha. Zrobiłem z samochodu sporo zdjęć – jednak z trawą w roli głównej. Przed wieczorem bliżej samochodu pojawił się drugi suseł. Na kilku ujęciach w roli głównej wystąpiły jednak zwierzątka (1, 2), ale trawa bardzo przeszkadzała w zrobieniu takich ujęć, o jakich marzę – susły w akcji.
Dlaczego na kilkudziesięciohektarowym obszarze pastwiska nie zobaczyłem ani jednego susła, a przy samochodzie jednego na dzień dobry i dwa po południu zaraz przy drodze. Więcej nie widziałem bo trawa. A no właśnie – trawa na właściwym, wyżej położonym pastwisku była skoszona, a słońce wypaliło jej resztki. Susły nie miały co jeść; wiedziały, ze wyjście na żerowanie nie ma sensu. A te po drugiej stronie drogi miały zieloną, nadal soczystą trawę. Tyle tylko, że ze względu na gęstą, nawet niezbyt wysoką trawę, ta strona była niewłaściwa do fotografowania. A na koniec zainteresowała się mną pastwiskowa piękność (7). Nie tak to miało wyglądać.
Wyjazd na susły nie dał dobrych zdjęć, ale znalazłem temat zastępczy – modliszkę. Ta była cierpliwa i chętnie pozowała (3-6). Miałem tylko monstrualną Sigmę, ale umożliwiła mi ona wypełnienie kadru owadem z odległości ponad 1 m. Co za wspaniały, uniwersalny obiektyw. Z polowania na susły przywiozłem kilka w miarę udanych portretów i kilkadziesiąt zdjęć modliszki.
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Size: 7 items