(… i Homo sapiens)
Homo sapiens to dziwny gatunek, który nie pasuje do ziemskiej przyrody; u zarania swoich dziejów pasował. Wprawdzie wyeluował jako cząstka ziemskiej przyrody, ale przez ostatnie stulecie całkowicie już podporządkował sobie całą Ziemię i jej przyrodę; stały się jego własnością. Nazywa siebie rozumnym, ale czy jest mądry? Ważne stało się tylko dobro człowieka. A dobro Ziemi i jej przyrody? Człowiek bez zastanowienia z dnia na dzień wprowadza na Ziemi swoje porządki, nie zważając że w przyrodzie funkcjonują prawa wypracowane ewolucyjnie przez miliony lat. Fundamentem przyrody Ziemi jest bogactwo różnorodności oparte o dynamiczną równowagę między gatunkami.
Ponieważ Homo sapiens jest rozumny, postanowił eliminować z przyrody, co jego zdaniem jest niepotrzebne. W to miejsce wprowadza dominację lub często wręcz wyłączność dla wybranych gatunków. Przykładami są wielkoobszarowe, monokulturowe uprawy rolnicze i nasadzenia leśne jedynie gatunków przydatnych gospodarczo.
Z nastaniem ery przemysłowej człowiek rozpoczął totalną eksploatację ziemskich zasobów, nie przejmując się jaki los czeka następne pokolenia. Równocześnie rozpoczął zaśmiecanie całej Ziemi i wprowadzanie niewystępujących w przyrodzie toksycznych związków chemicznych do gleby, wody i atmosfery. Czy taki musi być koszt rozwoju technologicznego i budzących zachwyt osiągnieć cywilizacyjnych?
W XX wieku, człowiek pochłonięty rozwojem cywilizacji technicznej, mógł jeszcze tego nie zauważać. Dzisiaj nie da się już tego nie widzieć (są jednak tacy, którzy „nie widzą”), ale Homo sapiens nadal brnie w kierunku samozagłady. Niżej podsumowanie dlaczego „jest mu to pisane”. A w skrócie – bo Homo sapiens „uczynił Ziemię poddaną sobie, i tylko sobie”.
Ale do rzeczy
Przytoczę najważniejsze problemy wynikające z przyspieszonego rozwoju technologicznego i ludzkiego chciejstwa.
Spalanie węgla, ropy i gazu ziemnego, wypalanie lasów pod uprawy i hodowlę bydła generują olbrzymie ilości dwutlenku węgla.
Od prawie 200 lat trwa na Ziemi epoka wielkoprzemysłowa, która stworzyła nam świat z betonu i plastiku, zanieczyszczony związkami toksycznymi i ogromnie zaśmiecony.
Powstała cywilizacja chciejstwa, nadprodukcji dóbr, życia ponad stan i marnotrawstwa na dużych obszarach naszego globu oraz nędzy i głodu na pozostałych.
Eksploatacja ziemskich zasobów biologicznych przekroczyła już w XX wieku zdolność przyrody do ich odtwarzania.
Wylesianie prowadzi do utraty możliwości wiązania dwutlenku węgla oraz wchłaniania i magazynowania wody, co skutkuje stepowieniem i erozją wylesionych obszarów.
Na wielu obszarach rolniczych nadmiernie wykorzystywane są gruntowe zasoby wody. Są obszary, gdzie wody te zostały już wyeksploatowane, np. w Kaliforni.
Również melioracja dla zwiększenia terenów pod uprawy rolne przyniosła utratę wody w górnych warstwach gleby, a w dłuższym przedziale czasu ich stepowienie.
Osuszanie bagien i torfowisk nie tylko likwiduje uwięzione tam zasoby wody, ale także uwalnia olbrzymie pokłady metanu.
Osuszanie i melioracja tzw. nieużytków oraz regulacja rzek doprowadziły do utraty zdolności retencyjnej wody na olbrzymich obszarach Ziemi.
Przemysłowy zmasowany chów bydła generuje duże ilości metanu.
Produkcja żywności wytwarza do 30% gazów cieplarnianych, przy czym w bilansie emisji CO2 ¾ pochodzi z rolnictwa nastawionego na produkcję mięsa.
Wszystkie te ludzkie aktywności prowadzą do wzrostu temperatury na całym globie. Niesie to ze sobą susze i pożary, a także nieurodzaj (na razie lokalnie) w uprawach roślin jadalnych i paszowych. Paradoksalnie, ocieplenie najbardziej obserwowane jest w Arktyce, co wymaga krótkiego wyjaśnienia.
Paradoks polarnego wzmacniania ocieplania się klimatu na Ziemi
Porównując z wcześniejszą sytuacją z przełomu XX i XXI wieku, każdego roku już niewielkie ocieplenie klimatu na Ziemi powoduje latem (podczas dnia polarnego) topnienie coraz większej ilości arktycznego lodu, a zimą (podczas nocy polarnej) tworzy się go coraz mniej. Ubytek białego lodu, który skutecznie odbija promienie słoneczne zwiększa ich pochłanianie przez ciemne wody oceaniczne. Ciepło pobrane przez ocean arktyczny dodatkowo utrudnia zimą odnawianie się pokrywy lodowej.
Duży wpływ klimatyczny ma również wzrost temperatury wody oceanicznej w strefie okołorównikowej, skąd prądy oceaniczne kierują cieplejsze wody w kierunku biegunów. Na półkuli Północnej jest to prąd zatokowy (Golfstrom) kierujący ciepłe masy wody w Atlantyku na północ. Te połączone procesy powodują z każdym rokiem coraz większe ocieplanie się wód Oceanu Arktycznego oraz obszarów okołobiegunowych. Na uwagę zasługuje rekord temperatury +38oC odnotowany 20 czerwca 2020 r. w jednym z najzimniejszych miejsc na Syberii, w Wierchojańsku, 115 km na północ od koła podbiegunowego. Na rozległych obszarach Syberii skutkowało to suszą i pożarami lasów i tundry. Topnieją i rozpadają się również lodowce bieguna południowego oraz zalegające w wysokich górach.
Konsekwencje w skali globalnej:
Powszechnie dyskutuje się problemy klimatyczne (ich przyczyny i skutki). Moim zdaniem na pierwsze miejsce wysuwają się problemy z wodą – najważniejszym medium dla każdego biologicznego życia; wynikają one zarówno z jej braku, jak i z okresowego niszczącego nadmiaru.
Postępuje szybkie topnienie górskich lodowców, które są rezerwuarami słodkiej wody dla miliardów ludzi (ale przecież i dla przyrody!). Można sobie wyobrazić globalne skutki, jakie przyniesie zniknięcie lodowców.
Coraz większe obszary morza (oceanu) arktycznego zimą nie zamarzają. Najbardziej widocznym przykład biologicznego skutku jest niepewny los polującego z lodu na foki niedźwiedzia polarnego.
Równolegle zachodzi podnoszenie się poziomu wody w morzach i oceanach, co jest wielkim zagrożeniem dla kolejnych milionów, a być może nawet miliardów ludzi.
Przez wzrost temperatury naruszona została z natury stosunkowo stabilna przez ostatnie tysiąclecia równowaga w życiu organizmów morskich. Jest to najbardziej widoczne w odniesieniu do raf koralowych będących matecznikami oceanicznego życia.
Równocześnie na coraz większych obszarach globu występują długotrwałe susze, które sprzyjają wielkim i długotrwałym pożarom lasów oraz są wielkim zagrożeniem dla terenów zamieszkanych, a także skutkują śmiertelnymi ofiarami ludzi i zwierząt.
Wysuszona gleba nie wchłania wody, zatem nawet okresowe ulewne deszcze nie likwidują skutków suszy, powodują natomiast okresowe powodzie i podtopienia.
Malejąca dostępność wody w glebie staje się jednym z podstawowych problemów dla upraw roślin na coraz większych obszarach Ziemi. Nadmierna eksploatacja wód powierzchniowych i gruntowych prowadzi do dramatycznego braku wody, tak dla rolnictwa, jak i dla mieszkających tam ludzi. Przykładem jest rolnictwo w Stanie Kalifornii (USA).
Głód, choroby z niedożywienia i braku wody są przyczyną wzrastającej śmiertelność (na razie lokalnie – przykład Somali). W skali globalnej przejawia się to wielkimi ruchami migracyjnymi.
Nieprzewidywalne intensywne anomalie pogodowe, gwałtowne burze, huragany i tajfuny na nowych obszarach to kolejne zagrożenie bytu tysięcy lub nawet milionów ludzi.
Wiele z tych czynników rodzi konflikty społeczne, gospodarcze i polityczne na skutek nieuchronnej migracji ludzi z powodu głodu, braku wody czy utraty zasiedlanych terenów.
A ludzka populacja wciąż rośnie. Tragiczny koniec cywilizacji Majów w Ameryce Środkowej czy choćby historia mieszkańców Wyspy Wielkanocnej niczego nas nie nauczyły.
Ratujmy Ziemię i siebie
Niezależnie od tego czy uznajemy, czy nie uznajemy, że człowiek jest odpowiedzialny za gwałtownie pogarszającą się przyrodniczą kondycję Ziemi, musimy uznać konieczność przeciwdziałania temu. Nawet jeżeli uznalibyśmy, że nie dzieje się to z winy człowieka.
Dalszy rozwój technologiczny podporządkujmy zachowaniu przyrodniczych warunków naszego istnienia.
Skończmy z dewastacją przyrody i przyspieszmy programy naprawcze tego co zepsuliśmy. Pozwólmy przyrodzie zadbać o siebie.
Zacznijmy ograniczać się we niepohamowanym wszechobecnym chciejstwie! Nauczmy się żyć z umiarem, tak w konsumpcji, jak i w produkcji dóbr.
Wielka niewiadoma – ślepa uliczka?
Jak Ziemia poradzi sobie z nieustannie rosnącą populacją jednego dominującego gatunku Homo sapiens? Dane z roku 2011: 30% masy wszystkich kręgowców stanowią ludzie, 67% zwierzęta hodowlane, a tylko 3% przypada na zwierzęta dzikie. Czy pogłębianie się tych dysproporcji pozwoli nam na dalsze przetrwanie na Ziemi?