Część 1. Nalot na macierzankę
Lipiec w roku 2021 był miesiącem motyli, ale sierpień obrodził modliszkami. Modliszka zwyczajna (Mantis religiosa) jest jednym z naszych największych owadów drapieżnych. Jest wpisana do Polskiej Czerwonej Księgi jako gatunek zagrożony i objęty ścisłą ochroną. Ta ocena zagrożenia nie jest już aktualna. Jeszcze nie tak dawno modliszka spotykana była prawie tylko w obrębie Kotliny Sandomierskiej. Fotografować modliszki jeździłem na południowy kraniec Lubelszczyzny. Ale od dwóch lat pojedyncze osobniki przylatywały na nasze podwórko prawie w środku Polski. W roku 2021 modliszki zrobiły masowy najazd na macierzankę porastającą kserotermiczny ugór kilkadziesiąt metrów od domu. Prawdopodobnie są już na obszarze całej Polski. Kolejna oznaka szybko postępującego ocieplenia, wysychania i chyba już nawet częściowego stepowienia Kraju. Fotografując modliszki za płotem nie można się zatem z tego tak bardzo cieszyć.
„Stadko” opanowało łan macierzanki wśród pojedynczych samosiejek sosny do tego stopnia, że czasem mam w zasięgu wzroku 2-3 osobniki. Są duże (ok. 6 cm), bardziej masywne samice oraz znacznie delikatniejsze samce. Kolor zielony dominuje, ale jedna modliszka jest brązowa, a 2-3 jasno-beżowe. Czy jest to potomstwo nielicznych modliszek z ubiegłego roku? Zwykle siedzą nieruchomo, czasem przechodzą z jednej rośliny na drugą, a tylko wyjątkowo przelatują na odległość 2-3 m.
Pierwszą modliszkę zauważyłem dopiero 10 sierpnia. Fotografuję je od rana do wieczora, ale najciekawszy koloryt zapewnia miękkie wieczorne światło. Zresztą niech zdjęcia same mówią. Fotografuję dwoma apartami – Sony RX10 MIV z odległości ponad 1 m oraz zbliżenia Panasonikiem GX8 z obiektywem makro Olympusa M.Zuiko 60 mm.
Przy sporym zagęszczeniu modliszek na kilkudziesięciu metrach kwadratowych macierzanki szukam ciekawych scenek z ich życia. Przez długi czas siedzą w bezruchu, co ułatwia fotografowanie. Ale nie do końca – szukając najlepszej perspektywy muszę uwzględniać duże zagęszczenie pędów macierzanki (w większości już przekwitniętych). Od początku poluję na modliszki pożerające złapane owady. Niestety na taką sytuację trafiłem tylko raz:
Po p[osiłku jest zawsze czyszczenie „łapek”:
Owadów na przekwitniętej macierzance było mało; głównie muchy. Jedna z nich była tak bezczelna, że zrobiła sobie z modliszki wygodne ladowisko:
Raz też duża zielona usiłowała złapać mniejszą beżową:
tej jednak udało się w porę odskoczyć:
Mimo, że zielona usiłowała dopaść beżową korzystajac nawet ze skrzydełek: