Zaczynając fotografowanie przyrody (i każde inne) dobrze jest zapisać się na kurs prowadzony przez dobrego wykładowcę oraz brać udział w prowadzonych przez niego warsztatach. Nigdy tego nie przeszedłem, ale to był mój świadomy wybór drogi, która jest wprawdzie o wiele trudniejsza, ale daje więcej satysfakcji. Polecam ją tylko tym, którzy lubią sami dociekać, odkrywać, uczyć się na swoich błędach. Ale uczyć się trzeba także oglądając zdjęcia najlepszych fotografów, a także obrazy malarzy (wystawy, albumy, Internet). Oglądane dociekliwie i odbierane emocjonalnie pozostawiają mocny ślad w naszej podświadomości. Potem – kiedy sami fotografujemy, jesteśmy jakby zaprogramowani i realizujemy wybór kadru i jego parametrów niemal automatycznie.
W fotografii przyrodniczej główny temat zdjęcia zajmuje zwykle tylko część kadru; wyjątkiem są ciasne portrety zwierząt czy roślin. W większości naszych zdjęć jednak obok głównego aktora (aktorów) w kadrze znajduje się jego otoczenie. Powstaje problem – jak ostry powinien być przedplan i drugi czy trzeci plan. Odległość robocza, użycie odpowiedniej ogniskowej oraz przymknięcie otworu przysłony pozwalają na kontrolowane rozmycie tych planów. Tu żuraw na łące o wschodzie słońca w marcu:
Aparat Lumix GH3; obiektyw M.Zuiko 40-150 mm + telekonwerter M.Zuiko MC-14 (1,4x); ogniskowa wynikowa 210 mm; przysłona f/4; ISO 500; korekta ekspozycji +0,3; czas wynikowy 1/320 s.
Fotografując zwierzęta w środowisku przyrodniczym często dobrze jest jednak uwzględnić również otoczenie głównego aktora kontrolując pole widzenia obiektywu oraz tzw. bokeh (rozmycie tła na zdjęciu). Problem z rozmyciem elementów obrazu poza głównym tematem należy rozwiązać przed naciśnięciem spustu migawki. Decydują o tym: odległość elementów tła od obiektu zdjęcia (im większa tym większe rozmycie), użycie odpowiedniej ogniskowej (im dłuższa tym rozmycie większe) oraz otwór przysłony (im większy tym rozmycie większe). Są sytuacje, kiedy tło ujmujemy tylko jako „cień” rzeczywistości, a w innym przypadku jako mniej lub bardziej mocny element obrazu. Wyraźnie pokazane otoczenie modeli pozwala na stworzenie portretów środowiskowych zwierząt; tu dwie czaple siwe w wysychającej torfiance oczekują na podpłyniecie ryb:
Aparat Lumix GH3; obiektyw Canon 100-300 mm + adapter; ogniskowa 246 mm; przysłona f/5,3; ISO 200; korekta ekspozycji +0,3; czas wynikowy 1/500 s.
Okazuje się, że oczekiwanie było skuteczne:
Aparat Lumix GH3; obiektyw Canon 100-300 mm + adapter; ogniskowa 246 mm; przysłona f/5,6; ISO 200; korekta ekspozycji 0; czas wynikowy 1/1000 s.
Dążąc do bardzo emocjonalnego przekazu tematu, można użyć wyobraźni i pójść w kierunku autorskiego kreowania przyrodniczych obrazów, w których forma może przerosnąć treść. Oznacza to, że od tego co fotografujemy ważniejsze może okazać się jak fotografujemy, jak oglądającemu pokażemy temat zdjęcia. Fotografia nie powinna być ograniczana jakimiś konkretnymi ramami; oczywiście z wyjątkiem ram, w które jest oprawiana do powieszenia na ścianie.
Jak najmniej należy ingerować w zdjęcia dokumantalne i reporterskie. Ale i wtedy ingerujemy choćby kadrem, czasem ekspozycji, ogniskową czy przysłoną. Generalnie jednak, granice ingerencji w zarejestrowany obraz przesuwają się dzisiaj niemal w nieskończoność (dzięki postępowi w technice fotografowania i/albo w późniejszej obróbce) aż do pokazania np. czystej formy plam światła i cieni lub wręcz bieli i czerni. Tu bąbelki piany płynące w leśnym rowie w gęstym mrocznym lesie:
Aparat Lumix GH1; obiektyw M.Zuiko 60 mm macro; ogniskowa 60 mm; przysłona f/5,6; ISO 200, korekta ekspozycji -2,3; czas wynikowy 1/30 s.
Zadajmy sobie pytanie, czy taka fotografia pokazuje rzeczywistość, czy tylko naszą interpretację rzeczywistości? Obrazy na wodzie mogą też zaskakiwać kolorowymi impresjami pisanymi grą światła; tu na leśnej rzeczce:
Aparat Lumix GH1; obiektyw Elmarit/Leica 14-45mm; ogniskowa 45mm; ISO 800; korekta ekspozycji -0,7; przysłona f/8; czas wynikowy 1/20 s.