Jeżeli przebrniesz już przez sprawy techniczne fotografowania, kadrowanie i kompozycję ujęć, okaże się że w fotografii przyrodniczej (w innych jej rodzajach również) najważniejsza jest jakość światła i wynikająca z niej na zdjęciu dynamika barw oraz gra świateł i cieni. Dla mnie jest to najważniejsze; jeżeli mi się uda, jestem bardziej zadowolony niż z faktu sfotografowania nowego tematu.
Świt, pierwsze promienie przebijają się przez chmury nad pobliskim lasem. To najlepszy moment na wyjście z aparatem fotograficznym i czekać, aż na niebie powstanie kolorowa sceneria godna zdjęcia. Dramaturgię sceny wzmocniłem zwiększając nieco nasycenie barw i ogólny kontrast:
Aparat Lumix GH3; obiektyw Leica D Elmarit 14-45 mm; ogniskowa 40 mm; przysłona f/8; ISO250; korekta ekspozycji -1,3; czas wynikowy 1/640 s.
Rzadko sceneria wsochodu słońca jest tak dramatyczna; jej piękno może być również wyrażone bardzo łagodnym przejściem barw, co tym razem zostało wzmocnione niezwykle spokojnym morzem:
Aparat Lumix GH1, obiektyw G Vario 100-300 mm; ogniskowa183 mm; przysłona f/5; ISO 100; korekta ekspozycji 0; czas wynikowy 1/200 s.
Słońce oglądane moimi oczami było mocno czerwone, a na zdjęciu tylko na nieboskłonie widać różne odcienie czerwieni (i żółci), natomiast Słońce jest białe. Dlaczego?
Kiedy Słońce znajduje się nisko nad choryzontem światło dociera do nas przez bardzo grubą warstwę powietrza atmosferycznego o znacznym zapyleniu. Jedżeli zapylenie jest bardzo duze, a zazwyczaj jest, do nas na poziomie ziemi dociera tylko romieniowanie o najdłuższych falach – skrajna czerwień i podczerwień. Fale krótsze od czerwieni ulegają w zapylonym powietrzu silnemu ugięciu i całkowitemu rozproszeniu. Jak (i kiedy najlepiej) fotografować czerwone słońce, żeby „wyszło” czerwone, przygotuję oddzielny wpis.
Druga wspaniała do fotografowania pora dnia to późny wieczór, kiedy słońce skłania się ku horyzontowi. Światło tworzy często zaskakującą grę kolorów. Czasem bywa czerwień:
Aparat Lumix GH3; obiektyw M.Zuiko 40-150 mm; ogniskowa 150 mm; przysłona f/11 (chodziło mi o dużą głębię ostrości na Słońce i na zarys horyzontu; ISO250; korekta ekspozycji -1,3; ISO 125; czas wynikowy 1/640 s.
Ale przy pochmurnym niebie można też uchwycić barwy znajdujące się po przeciwnej stronie zakresu światła widzianego naszymi oczami:
Aparat Lumix G1; obiektyw Leica D Elmarit 14-45 mm; ogniskowa 14 mm; przysłona f/5,6; ISO 200; korekta ekspozycji 0; czas wynikowy 1/50 s.
W obu przypadkach niedoświetlone cienie drzew i czerń ziemi tylko mocno wzmacniają plastykę obrazu:
Wyjątkowa dynamika barw, którą obserwujemy o świcie i zmierzchu, pozwala na uzyskanie miękkiego kontrastu i subtelnej tonalności obrazu. Tonalność i „miękki kontrast” w fotografii wymagają także oddzielnych wpisów.
Krótki czas o słonecznego brzasku zza horyzontu oraz zaraz po wschodzie Słońca przyjęło się w fotografii określać jako „złotą godzinę” Podobnie, złote kolory, ale także niebieskie i granatowe możemy obserwować również przed i po zachodzie Słońca, co pokazują dwa ostatnie zdjęcia. W piśmiennictwie fotograficznym można spotkać określenie „błękitna godzina”. Zarówno „złota”, jak i „błękitna godzina” są zwykle krótsze; mogą trwać pół godziny czy nawet tylko kilka-kilkanaście minut. Sceneria może zmieniać się z minuty na minutę, jak na listopadowym świcie przed wschodem Słońca:
Aparat Lumix G1; obiektyw Leica D Elmarit 14-45 mm; ogniskowa 14 mm; przysłona f/5,6; ISO 200; korekta ekspozycji -0,3; czas wynikowy 1/5 s.
Fotograficznie ciekawa kolorystyka trwała zaledwie kilka minut przed wschodem Słońca. Później niebo nad horyzontem zaczęło sie robić „fotograficznie nijakie”.
Za mało światła, za dużo światła
Fotografując o zmierzchu, często mam za mało światła; zdjęcia są zazwyczaj niedoświetlane. Odpowiednio skorygowana ekspozycja pozwala, w tych warunkach, na tworzenie obrazów fotograficznych, w których fotografowany czarny obiekt przyciąga wzrok, mimo że jest pozbawiony szczegółów. Tu perkozek po zachodzie słońca (poświata odbita z nieba) na zarastającej torfiance:
Aparat Lumix GX8; obiektyw Sigma 60-600 mm z adapterem; ogniskowa 600 mm; ISO 400; korekta ekspozycji -1; czas wynikowy 1/250 s.
Fotograf w zasadzie nie lubi środka dnia i mocnego słońca, które daje mocne kontrasty i wypala jasne partie obrazu. Ale czy nie da się wtedy fotografować? Mój przyjaciel Marek, od którego uczyłem się makrofotografii, uważa że wręcz odwrotnie – dużo swiatła sprzyja temu rodzajowi fotografowania, a światło można zasłonić nawet sobą. Ja w takich warunkach fotografuję inaczej – szukam tematów w cieniu, a słońce wykorzystuję do uzyskania mocno oświetlonego, możliwie odległego roślinnego tła. Tu szerszenie spijające sok z oskórowanego prfzez siebie lilaka (potocznie – bzu):
Aparat Lum,ix G8X; obiektyw M.Zuiko 60 mm macro; przysłona f/5; ISO 640 (bo temat w cieniu); korekta ekspozycji +1 (żeby rozjaśnić temat i tło); czas wynikowy 1/250 s. Odległość robnocza około 40 cm.
O fotografowaniu szerszeni z bliskiej odległości przygotuję jeden z późniejszych wpisów na blogu. Dużo tu zapowiedzi, obym tylko nie zapomniał. 🙂