Przy wejściu do naszego domu na wsi obficie i długo kwitną kępy słoneczniczka szorstkiego (Heliopsis helianthoides). Stały się one źródłem pokarmu dla licznych małych owadów oraz ostoją malutkich pajączków, mierzących czasem zaledwie kilka milimetrów. Przez wiele lat uchodziło to mojej uwadze, bo zajmowałem się większymi obiektami. Okazuje się, że dużo straciłem, i teraz postanowiłem odrobić zaległości. I znowu okazuje się, że za tematami do fotografii przyrodniczej nie zawsze trzeba pokonywać kilometry; czasem wystarczy tylko kilka kroków.
Najpierw błonkówki




Kolej na muchówki, wśród których moje zdziwienie wzbudziła drapieżna larwa bzyga prążkowanego. Zwykle poluje na mszyce, a tu dorwała jakąś małą muchówkę.










No i mój ulubiony temat – pająki. Tych maluchów nieruchomo czekających aż wpadnie im coś w łapki, było zaskakująco dużo.














Wielką niespodzianką był malutki („na oko” do 2 mm) pajączek nalistnik czerwieniejący (Araniella displicata). Na drugi dzień po zaobserwowaniu go zobaczyłem pierwszą chyba jego zdobycz złapaną w bezładnie utkaną miniaturową sieć. Była to uskrzydlona forma mszycy. Maluch wykazał się dużą siłą, bo oplątując mszycę pajęczynką pozaginał jej skrzydełka.





Odnajdywanie i obserwowanie tych maleńkich zwierząt sprawiło mi wielką przyjemność i przynajmniej częściowo wynagrodziło tragiczny spadek liczebności w tym roku dużych pająków i owadów, a zwłaszcza brak motyli. To właśnie było zresztą przyczyną dokładniejszego przeszukiwania roślin i zaowocowało „odkryciem” pokazanych wyżej maluchów, jak również zajęcie się mrówkami (wpis nr 18).
