44. Moje żurawie. Część 1
Żurawie bezwzględnie zasługują na oddzielny wpis, a nawet na dwa, może trzy
Wśród ptaków moją szczególną sympatią darzę dudki, dzięcioły i przede wszystkim żurawie. O dudkach było już wcześniej (wpisy 26-28), a o dzięciołach będzie później. Teraz czas zająć się żurawiami. Często widzę je z okna i niemal wchodzą mi na podwórko, a tak długo czekały na ten wpis. Ale jak tu się zmierzyć z dziełem Grzegorza i Tomasza Kłosowskich, którzy poświęcili żurawiom „całe swoje życie”, co też dobitnie wyrazili w tytule pięknego albumu „Żuraw Kłosowski”. To u nich szukam inspiracji (nie tylko do fotografowania żurawi); co jakiś czas wracam do ich twórczości, czytam i oglądam. A tak na marginesie, wielu polskich fotografów przyrody ma w swoim dorobku doskonałe obrazy z żurawiami. Czy powinienem zatem publikować w Internecie jeszcze swoje zdjęcia? Nieskromnie napiszę, że zdecydowanie tak, ponieważ blog jest śladem moich osobistych przeżyć podczas spotkań z tymi pięknymi ptakami – najczęściej na łące w odległości 100-200 metrów od domu.
Moje żurawie
Często widzę je z kuchennego okna, i przemykam się wtedy wśród świerków do najbliższej czatowni. Żurawie na polach i w otoczeniu ludzkich siedlisk znajdują dogodne warunki do żerowania. Obserwujemy postępujący synantropizm tych bardzo ostrożnych ptaków. Ostatnio szedłem przez łąkę i na sąsiedniej, w odległości mniejszej niż sto metrów żerował żuraw. Postanowiłem nie patrzeć w jego kierunku i lekko oddalając się po skosie skierowałem się do czatowni. Żuraw też nie odleciał, lecz powoli oddalał się w kierunku lasu. Wyglądało to tak, jakbyśmy udawali że się nawzajem nie widzimy. Znowu dowód na synantropizm, chodzę po łące już ponad 20 lat.
Tutaj (1) żuraw idzie w kierunku naszego siedliska (w tle samochód koło domu ukrytego za świerkami). Kiedy indziej czekam na żurawie godzinami – czasem z powodzeniem, ale bywa też, że ptaki z krzykiem przelatują nad czatownią i lecą gdzieś dalej. Dają mi do zrozumienia, że nie dzisiaj. Kiedy jednak żurawie „mają dobry dzień”, mogę je fotografowani do woli. Dla porównania prezentuję dwa portretowe zbliżenia – jedno (2) przy rozproszonym świetle w pochmurny dzień, drugie (3) w ładnym porannym słońcu. Był marcowy słoneczny poranek i żuraw pięknie defilował po oszronionej łące. W pewnym momencie, jak na życzenie, zatrzymał się przed czatownią pod światło, które lekko tylko musnęło głowę, szyję i bok ptaka. Delikatne światło odgrywa tu bardzo ważną rolę; dlatego uznałem je za najlepsze z całej serii kilkunastu ujęć.
Lecą żurawie
Na przedwiośniu i jesienią częstym obiektem obserwacji i fotografowania są długie uporządkowane klucze lecących żurawi. Obserwowałem jednak także inny spektakl. Stado luźno „poukładanych” kilkudziesięciu ptaków (4) bez konkretnego szyku dość długo krążyło nad łąką (nie wszystkie zmieściły mi się w kadrze). Siedziałem w czatowni oczekując że wylądują na łące – nie wylądowały. A tak bardzo chciałem udokumentować duże stado żurawi żerujące na tle naszego siedliska.
Wylądowały kiedy indziej, chociaż w mniejszej grupie. Któregoś majowego poranka zaobserwowałem z okna stadko kilkunastu żurawi żerujących na łące. Szybko podkradłem się do jednej z czatowni w ścianie świerków koło domu i fotografowałem do woli. W każdym kadrze był jednak mało ciekawy żurawiowy bałagan. Najciekawsza scena zaistniała dopiero, kiedy żurawie przechodziły parami (5) na łąkę sąsiada; pierwszy szedł zawsze większy samiec.
Żurawiowa rodzina w drugim roku
Na przedwiośniu często na łąkę przylatują trzy żurawie – para starych i ubiegłoroczny młody (6). Już w roku 2009 byłem świadkiem, jak taka trójka wylądowała koło pasącej się sarny (7), po czym rodzice przegonili młodego (8), a później zaczęli swoje godowe tańce wzbogacone głośnym klangorem (9). Każdego roku na wiosnę sytuacja się powtarza – pod lasem obserwuję żerujące dwa dorosłe ptaki. „Moje żurawie” gniazdują na zalewanej wiosną torfiance położonej za wąskim pasem lasu, a do mnie przylatują żerować; najpierw we dwoje, a później pojedynczo. Co ciekawe, często wracają przez las na piechotę. W innym miejscu – bliżej naszego siedliska każdego roku żeruje samotnie młody żuraw (10). Do tego impresjonistycznie kolorowego i nieostrego zdjęcia wrócę jeszcze w innym wpisie. W czasie wysiadywania jaj również gniazdujące żurawie przylatują na łąkę pojedynczo (11).
Planować czy nie planować
Prezentowane wyżej zdjęcia zrobiłem bez wcześniejszego zaplanowania konkretnej sceny, co realizują i mocno podkreślają wielcy fotografowie (również przyrody). Moim zdaniem jest to konieczne w fotografii krajobrazowej, ale trudne podczas fotografowania zwierząt. Kiedy nastawiam się na fotografowanie żurawi, nie wiem jakie ujęcia zarejestruję aparatem. Jestem jednak przygotowany na selekcjonowanie ciekawych zachowań tych ptaków. Najbardziej lubię niespodzianki, takie jak na kolejnym zdjęciu (12). Zrobiłem je zupełnie niespodziewanie na zarośniętej torfiance odległej około kilometra od domu. Podczas jej wysychania fotografowałem tam z czatowni czaple wyłapujące ryby. W ubiegłym roku – już na wyschniętej fotografowałem też inne ptaki (wpis 40). W roku 2016 była tak sucha wiosna i lato, że torfianka całkowicie wyschła. Poszedłem do lasu na grzyby (z aparatem), a przy okazji zajrzałem nad torfiankę. Zarosła wysoką roślinnością zielną. Miałem w ogóle nie wchodzić do czatowni, ale zauważyłem wyraźny ruch roślin pośrodku roślinności. Wszedłem zatem i cierpliwie czekałem obserwując powolne przemieszczanie się „czegoś” w moim kierunku. Po kilku minutach w wydeptanym korytarzu ukazał się przed samą czatownią piękny żuraw (12). Tak blisko – zaledwie kilka metrów!
Ale często kusi mnie, żeby wzorem mistrzów zaplanować konkretne ujęcie. Umożliwia to w pewnym stopniu dobre poznanie zwyczajów i zachowań zwierząt godzinami obserwowanych z czatowni. Czatownie mam poustawiane w miejscach zapewniających fotografowanie różnych zwierząt o różnych porach roku. Jedna z nich stoi obok dwóch rowów melioracyjnych i małego stawu. Wiedząc, że żurawie często przechodzą przez rów z jednej części łąki na drugą, mogłem ze stuprocentową pewnością zaplanować serię kilkunastu ujęć. Widziałem jak ptak podchodzi do rowu z zamiarem pokonania go. Po sposobie podejścia wiedziałem, że przejdzie, a nie przeleci (czasem przelatują). Prezentuję trzy zdjęcia (13-15), pokazujące kulminację pokonywania rowu.
Przekaz jest jasny. Można planować konkretne ujęcia jeżeli znamy teren, zwyczaje zwierząt i ich zachowania oraz mamy tam czatownię. Ale przede wszystkim trzeba też być przygotowanym na przypadkowe sceny, tak z czatowni jak i na otwartym terenie, które stwarza sama przyroda. No i trzeba mieć trochę szczęścia.
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Size: 15 items
|
1
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Views: 1295
|
2
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Views: 1391
|
3
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Views: 1393
|
4
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Views: 1262
|
5
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Views: 1377
|
6
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Views: 1366
|
7
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Views: 1387
|
8
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Views: 1301
|
9
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Views: 1323
|
10
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Views: 1376
|
11
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Views: 1293
|
12
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Views: 1243
|
13
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Views: 1310
|
14
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Views: 1318
|
15
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Views: 1417
|
|