53.Ptaki podczas gniazdowania
Czas na podsumowanie ptasiego sezonu 2020 w naszym siedlisku. Koniec lipca to koniec dobrego wiosenno-letniego okresu na łatwe fotografowanie ptaków. Po zakończeniu lęgów następuje czas pierzenia się i raczej unikają one wtedy kontaktu z nami. U mnie pierwsze (już w maju) w okres pierzenia wchodzą żurawie. Po opuszczeniu gniazda rodzice prowadzą młode (najczęściej tylko jedno) do miejsc żerowania na piechotę. Młode nie mogą jeszcze latać i zanim podrosną i wymienią puch na pióra, rodzice również wykorzystują ten czas na wymianę upierzenia. Czas dobry do fotografowania ptaków powróci, kiedy liczne gatunki zaczną zbierać sie w stada i szykować mdo przelotów.
Ale wróćmy do wiosennej i wczesnoletniej aktywności dzikich ptaków zakładających gniazda, wysiadujących jaja i karmiących młode. Jest to najwspanialszy czas dla fotografującego ptasiarza. Wypatrzenie intensywnie żerujących i kursujących do gniazda ptaków jest wówczas łatwe. Z fotografowaniem może być już jednak gorzej, ponieważ istnieją mniej lub bardziej restrykcyjne - formalne i mniej formalne ograniczenia. W przypadku gatunków chronionych przepisy prawne bardzo ograniczają możliwości fotografowania ptaków w gnieździe. Ponad to, Związek Polskich Fotografów Przyrody opracował kodeks etyczny dla fotografujących przyrodę, który został przyjęty na Zjeździe Delegatów ZPFP 19.6.2004 r. i opublikowany: http://www.zpfp.pl/o-zpfp/kodeks-etyczny
Jak sobie z tym radzę fotografując ptaki w okresie gniazdowania?
Zacznijmy od pytania, na ile nasze dzikie zwierzęta są dzikie? I drugie – czy tak naprawdę wszystkie dzikie zwierzęta boją się człowieka? Od dawna dużo dzikich zwierząt przystosowało się do życia w ciągle przekształcanym przez człowieka środowisku. Wiele gatunków nawet skwapliwie z tej synantropizacji korzysta. Często osobniki tego samego gatunku inaczej reagują na człowieka w terenie niezbyt intensywnie penetrowanym przez ludzi, a inaczej w otoczeniu ludzkich siedzib. Należy mieć to na uwadze, a do ograniczeń podanych w kodeksie etycznym podchodzić w sposób zróżnicowany. Fotografuję w otoczeniu wiejskiego domu i w promieniu ok. 1 km, co zmienia moje podejście do zaleceń ZPFP, ale też nie fotografuję ptaków będących pod ochroną.
I trzecie pytanie, już poza tematem tego wpisu – czy mamy jeszcze gdzieś środowisko przyrodnicze, które możemy uznać za całkowicie naturalne, czyli nawet w najmniejszym stopniu nie zmienione przez człowieka? Śmiem twierdzić, że – w dobie antropocentryzmu – takiego obszaru na kuli ziemskiej już nie ma, nawet na Antarktydzie ani w wodach oceanicznych.
Ale wróćmy do tematu
Na podstawie obserwacji i moich fotograficznych zmagań ustaliłem coś w rodzaju rankingu tolerancji ptaków, które fotografuję, na człowieka (przynajmniej na mnie). Na pierwszym miejscu są bezwzględnie raniuszki i mazurki, a zaraz za nimi kopciuszki i spokrewnione z nimi pleszki. Trochę bardziej płochliwe okazały się pliszki, muchołówki, dzikie gołębie czy bażanty; te ostatnie widząc mnie próbują schować się w wysokiej trawie, i zrywają się do lotu dopiero po zbliżeniu się na ok. 10 m. W dalszej kolejności są kosy, paszkoty, kwiczoły, dzięcioły, dudki. Najbardziej płochliwe, chociaż podchodzą czasem pod sam płot, są nadal żurawie. Ale postępująca synantropizacja sprawiła, że nawet żuraw nie zawsze ucieka przede mną z łąki, jeżeli zachowuję się normalnie i w stosunku do niego obojętnie. Szedłem kiedyś do czatowni, a on już był na łące w odległości ok. 100 metrów. Spokojnie doszedłem do czatowni, a on równie spokojnie oddalił się do pobliskiego lasu.
Mam też wielu stałych rezydentów, tak w siedlisku jak i w jego otoczeniu. Wielu, bo namawiam ptaki, żeby to one chciały zbliżyć się do mnie oraz żerować i gniazdować koło domu. Stworzyłem ptasi raj przez różnorodność nasadzeń drzew i krzewów oraz wykopanie małego stawu koło domu (niestety w tym roku wysycha) oraz dwóch dalszych na łące. Mały staw służy ptakom jako wodopój (1) i kąpielisko (2), a dla mnie jest to fotograficzny poligon. Szybko pojawili się skrzydlaci rezydenci, którzy zaakceptowali kręcących się w ich raju ludzi. Mazurki, kopciuszki, pleszki, pliszki, dzwońce, muchołówki, pierwiosnki, rudziki, zięby, wilgi, kwiczoły, kosy, paszkoty, dzięcioły, dudki, sierpówki, grzywacze czy nawet bażanty szukają domu i pokarmu na podwórku, w ogródku albo zaraz za płotem. Dla małych ptaków śpiewających przygotowałem odpowiednie dziuple i domki do zasiedlenia. Jeden zajęły nawet zaprzyjaźnione szerszenie (wpisy nr 30 i 31). Ptasie apartamenty ustawiam w dogodnym dla ptaków i wygodnym dla mnie miejscu, a kiedy przyjdzie odpowiednia pora stawiam tam fotoparawan (3) lub przenośną czatownię (4) albo też fotografuję bez ukrycia.
Gorsze warunki do fotografowania w gnieździe sprawiają ptaki, które gniazdują u mnie „na dziko", np. raniuszki wewnątrz przydomowego jałowca czy muchołówki które ukryły gniazdo za kotarą z liści bluszczu na ceglanym gzymsie nad kuchennym oknem. Nie mniej, całą tę ptasią gawiedź obserwujemy i słyszymy od rana do wieczora. Problem mam tylko z sikorkami, bo nie zasiedlają budek, tylko gniazdują gdzieś na dziko i przylatują tylko coś zjeść (5) oraz kiedy otwieram zimową stołówkę. Z lokatorami „na dziko” najciekawiej było, kiedy fotografowałem raniuszki, ponieważ należą do ptaków, które łatwo akceptują obecność ludzi w swoim otoczeniu, a nawet zakładają gniazda bardzo blisko ludzkich siedzib. Raniuszki gniazdują u mnie np. w jałowcu przy wejściu do domu, i fotografowałem je bez ukrycia się (wpis 48). Podobnie bez ukrycia fotografuję kopciuszki w budce na ścianie.
No i lubiące ludzi dudki. Przed rozebraniem stodoły, zakładały w niej przyziemne gniazdo. Stodoły nie ma, więc na skraju pasa starych olszyn przygotowałem im pozyskaną od zaprzyjaźnionego leśniczego dziuplę ze ściętego w lesie drzewa. Z okna widziałem jak dudki poszukiwały turkuci podjadków nad przydomowym stawem. W komfortowych dla mnie i dla ptaków warunkach mogłem obserwować ich aktywność i zaplanować, jakie sceny chcę fotografować. Najciekawiej było oczywiście przy dziupli, kiedy rodzice uwijali się w karmieniu młodych.
Obszerny opis mojej przyjaźni z dudkami zawierają wpisy 26-28 na moim blogu. Moje ciągłe chodzenie przez łąkę oraz wiosenne wypasanie krów przez sąsiadów obok dziupli sprawiło, że nawet młode były zaciekawione tym co się wokół dzieje. To pisklę (5) sfotografowałem stojąc kilka metrów przed gniazdem. Patrzyło na mnie kiedy podchodziłem, ustawiałem aparat na statywie, a schowało się kiedy skończyłem fotografować. Załaczony kadr jest pokazany w całości - bez przycinania; ogniskowa 300 mm. Inne zdjęcia podczas lęgu dudków robiłem wyłącznie z czatowni ustawionej w odległości 5-6 m, tak jak to (6), kiedy młody podlot wyfrunął już z dziupli.
I jeszcze podwórkowe mazurki (wpis 52); te to są nawet dość bezczelne. Stare skracają sobie drogę przelatując w mojej obecności pod dachem tarasu i rządziły sobie suche kąpielisko w ziemi po kretowisku przy wejściu na taras. Młode nie uciekają, kiedy przechodzę w odległości około dwóch metrów. Kiedy z tarasu fotografowałem inne ptaki, przyleciał mazurek, usiadł na kamieniu metr ode mnie, paskudnik spokojnie zrobił kupkę i odleciał.
Podsumowanie
Fotografowanie ptaków w czasie lęgów, niby niezgodnie z zaleceniami, można uprawiać w przydomowych warunkach bez przeszkadzania skrzydlatym rezydentom, jeżeli dobrze pozna się ich zwyczaje i zachowania. Fotografuję w naszym wiejskim siedlisku i w jego najbliższym otoczeniu, gdzie cały czas ptaki mają nas „na oku”, a my je cały czas podglądamy i fotografujemy – żona nawet telefonem komórkowym. Ta wzajemna bliskość to chyba najwyższy stopień synantropizacji dzikich zwierząt. Stosuję zasadę – najlepiej żeby mnie ptaki widziały i poznawały, niż miałbym się skradać i ukrywać. Czatownie oczywiście też wykorzystuję, zarówno dla wygody podczas długiego wyczekiwania jak i swobody podczas fotografowania. Z wyjątkiem fotografowania żurawi do czatowni wchodzę i wychodzę z niej bez zwracania uwagi na to czy ptaki mnie widzą. W czatowni staram się jednak zachowywać cicho oraz używam wyłącznie migawki elektronicznej. I na koniec – chociaż wykryłem nieco ponad kilometr od domu miejsce gniazdowania żurawi (chodząc za bobrami przez przypadek wypłoszyłem żurawia z gniazda), nie zdecydowałem się jednak na zakłócenie swoim natręctwem lęgu tych ptaków.
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Size: 6 items
|
1
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Views: 1059
|
2
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Views: 1026
|
3
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Views: 1064
|
4
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Views: 1034
|
6
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Views: 1099
|
6
Date: 2022.03.20
Owner: Administrator galerii
Views: 1099
|
|