73. Śluzowce tematem fotograficznym
Poprzedni wpis poświęciłem porostom, wypada zatem przejść do następnej, bardzo dziwnej, ale równie ciekawej grupy organizmów, które możemy czasem spotkać w lesie, kiedy chodzimy „na grzyby”. Są to śluzowce – ni to grzyby, ni to rośliny, ni to zwierzęta. Nie wiedząc jak zaklasyfikować te dziwne twory przyrody, początkowo nazywano je śluzo-grzybami.
Zwykle nie zwracamy uwagi na dziwne formy życia, które możemy czasem spotkać nie tylko w lesie. Są to śluzowce – ni to grzyby, ni to rośliny, ni to zwierzęta. W początkowym etapie wegetatywnego rozwoju są niewidoczne gołym okiem, ale po dłuższym okresie żerowania na materiale organicznym (śluzowce są heterotrofami) rozrastają się i tworzą dobrze widoczną, stosunkowo płaską „łatę” np. na leżącym na ziemi kawałku gałęzi. Można je spotkać także na powalonych pniach drzew, zwłaszcza pod odstająca korą, gdzie mogą odżywiać się rozwijającymi się tam bakteriami, glonami, pierwotniakami czy grzybami. Odżywiają się każdym organicznym materiałem, jaki uda się wchłonąć do protoplazmy przez jedyną zewnętrzna osłonę – błonę komórkową. W badaniach laboratoryjnych doskonałym pokarmem dla śluzowców okazały się płatki owsiane. Najkorzystniejsze warunki bytowania śluzowców można określić czterema parametrami: organiczny pokarm, dużo wilgoci, bardzo mało światła i dodatnia, ale niezbyt wysoka temperatura. Żeby doprecyzować, powiedziałbym temperatura, jaką lubi człowiek.
Kiedy śluzowce trafiły do laboratoriów, ich biologia okazała się niezwykle ciekawa. W zasadniczej fazie wegetatywnego rozwoju występują one w postaci śluźni rozrastających się za pokarmem w dowolnym kierunku. Na tym etapie są to jednokomórkowe plazmodia – wypełnione protoplazmą komórczaki zawierające wiele diploidalnych jąder komórkowych. Pełzająca w poszukiwaniu pokarmu śluźnia wyróżnia się swoistą „inteligencją” – zawsze znajduje najkrótszą drogę do najbliższego źródła pożywienia. W doświadczeniu badaczy japońskich płatki owsiane umieszczono zgodnie z położeniem stacji kolejowych znajdujących się poza Tokio. Umieszczony na środku śluzowiec Physarum polycephalum rozpełzał się w różnych kierunkach do najbliższych źródeł pokarmu zgodnie z opracowaną przez inżynierów trasą tokijskiej kolei. Jak rozpoznawał właściwy kierunek? I drugie pytanie – jak się to ma do naszego rozumienia pojęcia inteligencji?
Jeżeli spotkają się dwie śluźnie tego samego gatunku, bez przeszkód łączą się, ponieważ nie mają bariery w postaci sztywnej ściany komórkowej. Powstaje jeden większy, nadal jednokomórkowy organizm. Jakże różnorodne potrafi być ziemskie życie.
We współczesnej systematyce najbliżej śluzowcom do ameb (pierwotniaków, protozoa – zwierzęcych protista). Zatem śluzowiec to taki małe śluzowate zwierzę, które jednak rozmnaża się podobnie jak grzyby czy paprocie.
Pod koniec aktywności śluźni wytwarzane są haploidalne zarodniki, które po wykiełkowaniu pozwalają wrócić małemu stworkowi do postaci wegetatywnej. Jeżeli nastąpi spotkanie takich pełzający stworków (pełzaków) dochodzi do połączenia i zlewania się treści ich komórek, łączenia się haploidalnych jader (kariogamii, jak podczas rozmnażania płciowego innych organizmów). Powstaje nowa śluźnia – nowy diploidalny komórczak. Rozpoznawanie gatunków śluzowców na podstawie śluźni jest trudne. Bliżej można określić ich przynależność systematyczną dopiero kiedy powstają zarodnie.
Czas pojawienia się pierwszych śluzowców szacuje w bardzo szerokim przedziale 0,5-1,5 mld lat temu. Zaistniały równolegle z organizmami wielokomórkowymi czy przed nimi? Czy to one mogły dać początek późniejszym, bardziej złożonym formom życia? No bo dlaczego w biologii śluzowców odnajdujemy właściwości przynależne innym, zdecydowanie różniącym się między sobą organizmom? To tak, jakby na wczesnym etapie ewolucji życia zaistniał pewien potencjalny bank możliwości, a później zaczęły się tworzyć z niego różne linie genealogiczne.
Skąd taki pomysł? A no, prosto z obowiązującej obecnie systematyki ziemskich organizmów żywych. Dla tych, które trudno było zakwalifikować do konkretnego królestwa – zwierząt, roślin, grzybów czy bakterii, stworzono zbiorcze (sztuczne) piąte królestwo protistów, w którym jednym organizmom bliżej do roślin a innym do zwierząt. Jedne są jednokomórkowe (tu śluzowce), inne wielokomórkowe (np. morszczyn). Jedne są samożywne (autotroficzne, jak morszczyn), inne cudzożywne (heterotroficzne, tu śluzowce). Jedne mają ścianę komórkową (tu morszczyn) inne jej nie mają (tu śluzowce). Bardzo mi to pasuje do wytworzenia się w najdawniejszej przeszłości Ziemi wyjściowego, wspólnego banku genetycznego – punktu wyjścia dla przyszłych tzw. „wyższych” organizmów eukariotycznych (jądrowych). Królestwo protistów, może być zatem zachowanym dla nas, żyjącym nadal pierwszym śladem tego co zaczęło się później – powstawania bogactwa różnorodnych form ziemskiego życia na „wyższym poziomie”.
Ale dosyć tych fantazji; zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć śluzowców spotykanych w otoczeniu naszego wiejskiego siedliska i w pobliskim lesie. Warto szukać w przyrodzie życia, na które nie zwraca się zwykle uwagi. Trudności w oznaczaniu gatunku po wyglądzie śluźni sprawiły, że tylko jedno zdjęcie otrzymało podpis; mam nadzieję, że właściwy. Nie wykluczam, że jeżeli zajrzy tu ktoś znający temat, któryś z pokazanych okazów może okazać się nie śluzowcem, a grzybem. I tak też się stało - dziekuję. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko usunąć niewłaściwe zdjęcia.