10. Dlaczego wybrałem system m4/3
Tak tylko na marginesie
Kiedy fotografia cyfrowa w połowie minionego dziesięciolecia osiągnęła przyzwoity poziom, a ceny sprzętu stały się przystępne dla zwykłego amatora, zacząłem przyglądać się cyfrowym lustrzankom amatorskim Canona i Nikona. Kupiłem… megazoom Panasonika Lumix FZ 20, a później FZ 50, głównie do fotografowania przyrodniczych drobiazgów z wykorzystaniem makrokonwerterów Raynoksa. No, ale ta jakość obrazowania doprowadzała mnie do szału. Zacząłem jednak marzyć o większej matrycy w lekkim korpusie, z którego wyrzucono by klapiące lustro, pryzmat i mechaniczną migawkę. Kiedy ukazał się Lumix DMC G1, kupiłem go bez wahania. To był prawie ten korpus, który sobie wymarzyłem.
Skazany na korpusy Panasonika
System m4/3 został zaprezentowany jako mały, lekki i poręczny, niemal kieszonkowy. Niestety, żeby zadowolić moje ręce korpus powinien być lustrzankopodobny. Ergonomia jest jedną z trzech przyczyn dlaczego preferuję wyroby Panasonika, a nie Olympusa. Druga to bardzo intuicyjny interfejs, a trzecia to przyzwyczajenia wyniesione z użytkowania FZ 20 i FZ 50. Najbardziej to właściwie odpowiada mi wielkość korpusu FZ 50. Korpusy serii G i GH są dla mnie za małe. W kierunku Olympusa patrzyłem i patrzę cały czas uznając wyższość jakości obrazowania sprzętu właśnie tej firmy. Po próbach z OM-D E-M5, nie zdecydowałem się jednak na zmianę producenta. Wygoda i przyzwyczajenia mają swoją wartość.
Nie, nie jestem przeciwnikiem miniaturyzacji korpusów
Przy tym wszystkim co napisałem wyżej, uznaję że miniaturyzacja w systemie m4/3 jest niezwykle atrakcyjna. Kiedy pojawił się Olympus E-P5 czy Panasonic Lumix DMC GM-1, od razu mnie zachwyciły. Gdybym miał bardziej zasobny portfel, natychmiast bym któryś z nich kupił. Nosiłbym go cały czas w kieszeni. Ja wolałem jednak kupić GH1. Co to znaczy? Tylko to, że system pięknie się rozwinął (rozwija się zresztą nadal), i może zaspokoić wymagania bardzo zróżnicowanego odbiorcy. Potęguje to oczywiście wyjątkowa sytuacja, że mamy dwóch producentów korpusów w jednym systemie. Każdy, kto decyduje się na system m4/3, ma w czym przebierać i wybierać.
Dla malkontentów
Narzekanie na to, że coś za duże albo za małe, nie ma sensu. W internetowych dyskusjach narzekanie na system m4/3 jednak nadal trwa; teraz głównie, że daje gorszą jakość zdjęć niż amatorskie lustrzanki. To nie musi być prawda. Zależy kto fotografuje i co fotografuje. Z matrycy m4/3 można uzyskać piękne powiększenia wystawowe 40×60 cm. Czy amator potrzebuje więcej? Ja narzekam tylko na wygórowane ceny, tak korpusów jak i obiektywów. Tu nasz system przegrywa zdecydowanie. No, może jeszcze brak mi w korpusie tzw. „globalnej” migawki elektronicznej.
Nie tylko korpus ma znaczenie
Dla fotoamatora dyskusja o wyższości jednego systemu nad innym nie ma sensu, jeżeli nie uwzględnia się przeznaczenia sprzętu (co chcemy fotografować ) oraz wielkości/małości całego zestawu, i to łącznie ze statywem. Dla mnie statyw jest równie ważny jak aparat. Bez statywu nie fotografuję z wielu powodów, a jednym z ważniejszych jest precyzyjne kadrowanie. Oczywiście, fotografia uliczna czy reportażowa ze statywu jest raczej trudna do wyobrażenia; na szczęście fotografuję przyrodę i czasem starą architekturę.
W zastawie najważniejszy jest jednak obiektyw. To jego jakość optyczna oraz wybór ogniskowej i przysłony lub czasu wpływają decydująco na jakość zdjęcia. Początki były nieciekawe, ale dzisiaj propozycje Olympusa, Panasonika i firm trzecich są bliskie zaspokojenia potrzeb wszystkich, no prawie wszystkich. Do mojego arsenału brakuje m.in. długich stałogniskowych teleobiektywów, w tym 100 lub 150 mm f/2,8 macro oraz 300 lub 400 mm f/4. Może kiedyś się doczekam.
Doczekałem się?
Lata 2015-2016 zaowocowały długimi tele; jest piękna stałka 300 mm od Olympusa, jest 400 mm w zmiennoogniskowym 100-400 mm Panasonika. Tylko te ceny. Do moich życzeń brakuje jeszcze długiego tele macro, chociaż 40-150 mm f/2,8 to już bardzo blisko - takie prawie macro.
Niezależnie co i jak fotografujemy, każdy zestaw (korpus + obiektyw + statyw) w systemie m4/3 jest zadziwiająco mały i niesamowicie lekki w porównaniu do starszych kuzynów z lustrami. A jakość zdjęć? Mnie zadawala.
Na zakończenie
Teraz muszę się przyznać, że nie bez znaczenia dla mojego stosunku do systemu m4/3 jest główny nurt mojego fotografowania – makrofotografia czy szerzej ujmując – fotografia zbliżeniowa; jest to ponad 50% strzałów. W makrofotografii najczęściej zależy nam na dużej głębi ostrości, i matryca formatu 4/3 zapewnia ją większą niż matryca APS-C czy zwłaszcza FF (dzięki mniejszej skali odwzorowania). Z drugiej strony, zapewnia dużo wyższą jakość zdjęć niż malutkie matryce kompaktów, zwłaszcza gdy trzeba zwiększyć czułość. A przy tym, przygotowanie dużego powiększenia na papierze zabiera wielokrotnie mniej czasu w programie graficznym. Biorąc pod uwagę wielkość zestawów, wielostronność zastosowań i jakość zdjęć, matryca 4/3 jest dla mnie udanym kompromisem i rozwiązaniem w miarę uniwersalnym. Można fotografować nawet krajobraz.
Krótko
Dla mnie ideał. Wielu żarliwie krytykuje nawet ani razu nie biorąc do ręki, ale to już jest ich problem.